Józef Skura tworzył poezję całe dorosłe życie. Urodzony w 1914 roku we wsi Maziarz niedaleko Lipska zdobył wykształcenie pedagogiczne (1934), ale pozostał bez pracy. W 1937 roku zatrudniono go w szkole powszechnej w Minakach (gmina Cyryń) w Nowogrodzkiem, ziemi Mickiewicza. Tam poznał swoją przyszłą żonę, Natalię, dla której pisał piękne wiersze miłosne. Tam też przyszło na świat i wkrótce zmarło (1952 r.) jedyne Ich dziecko, Danusia. Osobisty dramat rodziców wyraził się w poezji funeralnej. Po śmierci córki Józef Skura podjął naukę w Państwowym Instytucie Pedagogicznym w Mińsku i uzyskał kwalifikacje do wykonywania zawodu nauczyciela języka niemieckiego w szkołach średnich. Był rok 1958. Państwo Skurowie podjęli decyzję o powrocie do Polski. Z zapisów w Karcie repatriacyjnej wynika, że dotarli do Białej Podlaskiej 21 października 1958 roku, po czym znaleźli się we Wrocławiu, gdzie Skura podjął pracę w Szkole Specjalnej nr 1, następnie nauczał w Koniecpolu, a od 1962 roku - w Sandomierzu. Był nauczycielem I Liceum Ogólnokształcącego Collegium Gostomianum od 1 września 1962 r. do sierpnia 1973 r., następnie przeszedł do pracy w Technikum Budowlanym (dzisiejszy Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących), skąd w 1976 roku odszedł na emeryturę. Zmarł w 1983 roku.
Na Dyplomie nauczyciela szkół powszechnych wydanym w Radomiu 13 czerwca 1934 roku Jego godność zapisano: Józef  Skóra, natomiast odpis z ksiąg parafialnych w Krempie Kościelnej, sporządzony w 1939 roku, zawiera grafię z 1914 roku - Skura (odpis aktu urodzenia spisanego w języku rosyjskim). I przy takiej formie poeta-nauczyciel pozostał. Podobną dwoistość zawierają dokumenty Jego żony (1914-2003). On mówił o Niej Nata, świadectwo zawarcia małżeństwa (wydane we wsi Walewka na Białorusi) w 1940 roku informuje o ślubie Józefa z Anastazją, natomiast we wszystkich dokumentach wydanych już w Polsce widnieje imię - Natalia. Los nie szczędził Im trosk; po długiej wędrówce osiedli w Sandomierzu i tu oboje spoczywają na Cmentarzu Katedralnym; jest też z Nimi Ich ukochana Danusia; Jej mogiła znajduje się gdzieś na Białorusi, ale na płycie grobowca, obok imion i nazwisk rodziców, znajduje się tabliczka z Jej imieniem.

Tom poezji Józefa Skury zawiera wybór utworów powstałych w latach 1969-1975. Poeta zapisywał swoje wiersze niebieskim długopisem w niebieskich zeszytach formatu B5. Jego twórczość jest tematycznie różnorodna - składają się nań wiersze okolicznościowe, liryka refleksyjna, pejzażowa, religijna, wreszcie elegie i treny. Uprawiał także krótkie formy epickie. Książka, którą bierzecie Państwo do ręki, zawiera utwory wybrane przez redaktorów tomiku. Niestety, nie mogliśmy już uzyskać akceptacji ich Autora ani Jego żony, której ostatnią wolą było, by twórczość Józefa Skury została udostępniona Czytelnikom. Teksty pogrupowane zostały w siedmiu częściach: pierwsza - to wiersze o małej ojczyźnie poety, wsi Maziarz i jej okolicach; druga - zawiera poezję zainspirowaną twórczością Adama Mickiewicza i wiąże się z pobytem twórcy na Białorusi; trzecia - mówi o ojczyźnie z wyboru, czyli o Sandomierzu; czwarta - to wiersze napisane przez Józefa Skurę dla żony; piąta - elegie i treny poświęcone córce Danusi; szósta - skupia utwory refleksyjne, metapoetyckie oraz lirykę pejzażową; siódmą - stanowi wybór poezji religijnej.
Poeta w jednym ze swych wierszy powiedział, że wiele jego rękopisów zaginęło w okresie wojny, później w czasie repatriacji. Wydaje się, że pogodził się z tą stratą, mimo iż kochał wiersze nie tylko pisać, ale i czytać. Szczególnie umiłował refleksyjne strofy Leopolda Staffa, Mickiewiczowskie ballady, twórczość Bolesława Leśmiana. I wiele z dykcji tych poetów w wierszach Skury odnajdujemy jako świadectwo osobistej fascynacji ich twórczością. Jak opisać poezję maziarsko-cyryńsko-sandomierskiego autora? To liryka bardzo osobista, w swej stylistyce i poetyce prosta. Niewątpliwym jej walorem jest wzruszająca szczerość. Czytając te wiersze ma się wrażenie, jakby Poeta czynił nam zwierzenia, lecz zachował przy tym niezwykłe poczucie miary, dzięki czemu odbiorca nie czuje się ani zakłopotany, ani onieśmielony. Taki stosunek do siebie i czytelnika zaświadcza o wielkiej wrażliwości moralnej i artystycznej. Jest więc to poezja głęboko humanistyczna, i w takim jeszcze Terencjuszowym sensie: Józef Skura posiadał niezwykły dar dostrzegania piękna w zwykłych czynnościach i zjawiskach, przeżywał radość, której źródłem jest ludzkie istnienie, ale miał świadomość, że piękno, szczęście i życie to wartości ulotne. Stąd w tej poezji jest wiele światła i wiosny, ale nie mniej mroku, jesieni i zimy (autor posługiwał się pseudonimem Jan Zmrok). Miał prawo tak przeżywać świat, bo doświadczył bolesnej straty jedynego dziecka. W swoich elegiach i trenach wyraźnie podążał za Janem Kochanowskim, bynajmniej nie jako epigon. W jednym ze swoich zeszytów zapisał słowa Stanisława Grochowiaka: "Nie spodziewałem się, że przygoda poetycka jest przygodą nieustającą".

Rzeczywiście, poezja nie była przelotną przygodą w biografii Józefa Skury. To była treść jego życia, życie samo.